sobota, 3 listopada 2012

myśli moni jej autorstwa

ZAGUBIONA W SIECI ... Było piękne piątkowe popołudnie, słoneczko grzało i uśmiechało się swoimi promykami. Siedziałam przy oknie spoglądając na nie z nad monitora na którym wyświetlały sie ulubione literaki. Gra jak każda inna aczkolwiek dająca dużo do myslenia, lubiłam ją i często rywalizowałam z innymi. Czas biegł nie ubłaganie a na mnie czekała córka by wyjśc do miasta na obiecane zakupy. Myśli skupiały sie nad grą gdy nagle ujrzałam coś co wprawiło mnie w zachwyt otępienie stan psychozy. Zwykly wiersz a raczej niezwykły prosty, niosący przesłanie a jedocześnie tak cudowny i lekki jak ten liść unoszacy sie w powietrzu. Do dziś gdy go czytam odbieram te same emocje lecz wtedy jeszcze nie wiedziałam jakie piętno pozostawi w moim sercu. Zabawne, jak można z lekkością siegnąć w pamięć wydobyć to co zapisało sie bez naszego udziału. Może to tylko fikcja a może jeden z tych pieknych snów kto wie? "Listku malenki niesiony wiatrem moich mysli i uczuc posłańcu..." co znaczyło te przesłanie? Dziś wiem że zupełnie nic ale kiedys odebrałam to jak wołanie o pomoc moze dlatego tak zareagowało moje serce. Ciekawe było to że listek który przywędrował do mnie pochodził z odległego,toczącego wojną panstwa jakim jest Afgan. To własnie w Ghaznii stacjionowali nasi polscy żołnierze.Tęskniiący pełni obaw i szukajacych ciepła. Myślę że każda wrażliwa osoba zareagowałaby w ten sam sposób otwierając drzwi jednym małym przyciskiem jakim jest enter. Jakże wielkie zdziwiennie ogarnelo mnie gdy okazało się iż listek wypuscił sam dowudca plutonu naszego kontyngentu w Ghazni. Był to niewysoki aczkolwiek szpakowaty mężczyzna o czarujących brązowych oczach i wielce romantycznym sercu. Kiedy klikał stawiając ostroznie literki na moim komunikatorku odczuwałam błogi spokój ulgie i jakieś ciepło które przeszywalo moje serce.Każde słowo było tak wyważone i lekkie że nie nadążyłam ich przelykać, zachowując je głeboko w swoim umysle by później móc je w spokoju analizowac, każde po kolei z pełnym szacunkiem na jakie zasługiwało. Do dziś pamietam ich moc czar i dostojenstwo moze dlatego tak trudno jest mi o tym pisać. Czyżby ten mężczyzna potrzebował mojej pomocy ? Ja taka filigramowa kobieta która na codzień stawała do wali z problemami dnia codziennego nie znajaca mechanizmu wojny cóz mogłam zrobic by ułatwic im tą trudna i męczaca misję?. Byłam i to wystarczyło,każdego dnia gdy otwierał wierszem moje serce, unosiłam sie z nim w przestworza czasu, lecąc w odległa i pusta od zieleni krainę W ten sposób pokazywał mi siebie swoje wnętrze i siłę której czasami tak bardzo było mi brak. Zamykałam oczy i opierałam sie wtedy o niego z taką ulgą.. Czas biegnie nie ublaganie a ja cofam sie wstecz próbując przypomieć sobie te wszystkie chwile, choc wiem że nigdy ich nie zapomnę.To właśnie te wspomnienia przywracaja mi usmiech i nadaja wiary na każdy kolejny dzień. Czy przetrwam tego jeszcze nie wiem ale jednego jestem pewna "czas ma wielką moc".i choć potrafi przykryć wszystko mgłą serca nie oszukamy. Zaduma to jeszcze nie psychoza to potok mysli i emocji ukrytych gdzies głęboko. Jak w kociej kolysce splatanych polaczeń biegniesz za nią w dół w góre i dookola aż uswiadamiasz sobie ze wracasz do punktu wyjscia. Chciałoby sie tak trwać i trwać jednak to nierealne.Czas biegnie ale tylko dla tych, których nie goni smierć. Staram sie uspokoić rozluznic napiecie, choć wiem ,że to nie łatwe. Dzis kolejna słuzba niby prosta a jakże niebezpieczna,czy da rade unieść cieżar odpowiedzialności za życie innych.? Tylko myslami ale Jestem, pomagam mu w tej trudnej drodze choć sama nie jestem w stanie tego ogarnąć. -gdybys choc zechciała podać mi numer telefonu miałbym pewnosc ze istniejesz ze to nie sen ,prosi jak mały kociak potrzebujący ciepła zrozumienia, czułosci,i to wychodzi mu najlepiej.Dobrze wie, że tego nie zrobie nie chce w ten sposób sie komunikowac to zbyt trudne i zobowiązujące. -wyslij mi prosze sms-ka bedzie mi łatwiej isc wiedząc ze jestes tuż obok,tak bardzo cie potrzebuję.! Tym razem udalo mu sie uśpic moją czujnosc jak mała dziewczynka posłusznie wysyłam mu wiersz o sile wytrwałosci i potędze nadziei.Jeszcze wtedy nie rozumiejąc co takiego zrobiłam z letargu wyrwał mnie dopier sygnał mojego tele. Jakis dziwny numer zostawił wiadomosc "jestem myslę i tesknię" Serce przyspieszylo a strach ogarnąl całe moje ciało.Jakie to dziwne, ze człowiek z taką łatwoscią potrafi złapac sie na małą intrygę. Nie jestem na niego zła, to tylko strach przed nieznanym i obawy -co ? i -jak wiele? tej nocy może sie wydażyc. Spogladam na księżyc bo tylko on nas rozumie , stał sie przeciez naszym przyjacielem. Zamykam oczy chce wyobrazic sobie tą dziwną zółtą krainę,oj gdybym mogła choc na chwile zasnąć zapomniec o tej misj moze wtedy byłoby mi łatwiej to przetrwac.Jestem juz tak zmeczona ze mysli krążą po omacku a ja nie potrafie sie skupic,kto wie? moze to wszystko przez te dialogi które toczymy nocami we śnie. Wschod słonca i kolejna wiadomosc "jestem i czekam" W kraju w którym nie toczy sie wojna jakze pospolite słowo jednak tam gdzie rządzi śmierc tak bardzo wyczekiwane.Opowiada mi przebieg słuzby z takim przejeciem jak małe dziecko opowiadającą piekną bajkę. Jestem z niego taka dumna, poradził sobie uchronil siebie i innych, poczułam ulgę a radosc tak wielka ogarneła moje serce, jednak nie potrafie sie śmiac.mam swiadomosc że to jeszcze nie koniec. Wśród tej ciemnej,ponurej nocy , tylko Ona ta jedna, jedyna gwiazda prowadzila ich rozswietlając im droge a on z takim zaangazowaniem probował ustrzec ja przed chmurką .Wymyslił sobie że to moja zasługa i dlatego miał siłe iść do przodu. Czuję ze ogarnia go zmeczenie ale nie zostawi mnie tu samej nie chce ,za długo by czekac do nastepnego dnia.Jest przecież tyle do powiedzenia .Słucham uwaznie wyobrazając sobie grupe żołnierzy idących w szyku bojowym zdanych sami na siebie,wystarczy tylko chwila nieuwagi i wszystko moze zakonczyc sie tam na zółtej piaszczystej drodze. Doskonale wie,że martwie się o nich, nie musze niczego mówć,odbiera to instynktownie. - proszę tylko nie mysl dziś o mnie,chcę byś spokojnie wypoczela.! Obiecałam,choc doskonale wiedzialam ,że nie jestem wstanie dotrzymac słowa. Kolejny dzień budzi wielkie nadzieje,optymizm jakim potrafie sie dzielic ulatuje wysoko rozpościera ramiona,a nasze zarty wywołuja usmiech na twarzy. -jesuuuu gdybym tak mógł usłyszeć twój głos choc na krótką chwile byłbym najszczęśliwszym człowiekiem pod słoncem to przeciez tak niewiele a dla mnie nieodparta radosc. Nie moge podjąć decyzji próbuję obrócic to w zart kierując rozmowe na inny tor,doskonale wyczul podtekst i inteligentną zmianę tematu. -zawsze oddaje swoje 4 minutki koledze tłumaczy, który bardzo tego potrzebuje dzis chcę z nich skozystac proszę,mam do tego prawo. Jest taki zabawny ze nie moge opanowac smiechu,przecież oprócz mnie istnieje jeszcze tyle życzliwych mu osób. -potwierdz mi tylko numer telefonu stanowczo nalega. Nie zna mojego głosu wiec zrobi wszystko by go usłyszec i nie stracic tych jakze cennych dzisiejszego wieczoru minutek. Boje sie wiec gram na czas podaje mu 8 cyferek mysląc ze nie zauwazy.odpuści lub przełozy na inny dzien. Jakże byłam naiwna, juz w ulamku sekundy dostrzegł brakującej cyferki.Nie musze nawet jej wklejac,przeciez cały numer ma gdzies zapisany.Nie mam wyjscia, spokojnie czekam , podswiadomnie licząc iż zmieni zdanie. Nie zmienił zamiast "dobranoc słońce' wyswietliło mi sie -:słoneczko lece zająć tele". Dopiero teraz dotarło do mnie, na dzis koniec żartów.Znów ogarnął mnie strach tym razem czy ja sobie poradze.W myslach nadaje sobie odwagi ;ty taka na co dzien wygadana miałabys sobie nie poradzic:,ale to napróżno obawy sa tak wielkie,gdy wkoncu dzwonil telefon już nie potrafie go utrzymac wyślizguje mi się z rąk i z hukiem uderza o podłogę.Jaka ulga to tylko kolezanka chciała umówic sie na jakąś impreze.Wyczuwa moje zdenerwowanie wiec zaczyna zadawac skomplikowane pytania. Nie chce na nie odpowiadac zbywam rozmowe krótkim dozobaczenia. Czekam ale juz spokojniejsza, zastanawiam sie w jakim kierunku potoczy sie rozmowa czy starczy nam odwagi by ja kontynołowac to wszystko takie skomplikowane.W końcu telefon dzwoni odbieram go niepewnym ale stanowczym słucham -Dobry wieczór,dzien dobry spokojny opanowany głos wita sie ze mna,juz nie boje sie uspokoił moje obawy.w skrócie wyjasnia skąd wziol sie tak dziwny i wielocyfrowy numer.Zrozumialam, to budka w kafejce internetowej tylko tam mogą łączyc sie z obcymi nie wciagnietymi na listę numerami komurek. -masz taki głosik...udaje zafascynowanie -jesuuuu aniola słyszę.Zbywam rozmowe żartem,.a on opowiada mi jak wyglada żółta piaszczysta kraina w której przebwa ,chce bym miała lepsze wyobrazenie tego miejsca.dookoła tylko piach ,zero zieleni i jedno jedyne drzewo które siega mu zaledwie do szyi,nie podoba mi sie ta kraina nie dlatego że jest pustkowiem,przeciez zspokoikłabym sie nawet jednym marnym krzakiem.To bunt i strach o ludzkie zycie napawa mnie odrazą.Pyta o zdrowie, plany na wieczór i o której godzinie bede jutro wolna,nagle przyspiesza,łapie powietrze tak jakby chciał w skrócie powiedziec jak najwiecej,wiem ze czas go goni ,w ostatnich sekundach prosił o moje zdjęcie na poczte.nie zdążyłam juz odpowiedziec telefon zamilk skonczyły sie te cenne 4 min.Uśmiechnełam sie na mysl o naszej rozmowie spojrzalam na zegarek godzina 19.30 czasu polskiego,doliczyłam 4,5godz różnicy u niego wybiła właśnie północ. Znów nie potrafię zasnąć myslę o głosie który mimo trudnosci okazał się spokojny,opanowany i bardzo tajemniczy.Spogladając w niebo obserwuję nasz księżyc jak w powolnym tępie przesuwa sie po nim.Subtelnosc w jakim to robi zadziwia i rozkoszuje oczy nic też dziwnego jest przeciez królem nocy. Dla ciebie polnych kwiatów bukiet, kładę na progu zamiast listu.Tak chciałbym żebys je ujrzała,przy pierwszym rannym słońca błysku... Zamykam oczy tak bardzo chce je zobaczyc,niebieskie polne niezapominajki,delikatne,urokliwe a jakze pachnące.W myslach wkładam je do wazonu by nie straciły swej mocy. Dziwne jakie cuda potrafi zdziałać nasz umysł by uwolnic nas choc na chwile od problemów dnia codziennego.Tylko tu w podświadomości czuje się pewnie nabieram sił i uspokajam swoje wnetrze. Uswiadamiam sobie jak bardzo tego potrzebuje i ile mnie to kosztuje.Kazdego dnia stając do walki łapie sie małej iskierki która nie pozwala opaśc mi z sił.Nie mowie mu o tym, nie chce żeby wiedział. -Witam moja pania,jesteś a nic nie mówisz czy cos sie stało martwię się? Jakże proste zdanie przywołuje mnie na ziemie,to tylko myśli moje i wyobraźnia porywa mnie na chwile w lotny podniebne. -nie odchodz chce czuc ze jestes tu i teraz ze mną.Nawet nie wyobraza sobie jak blisko jestem jak bardzo go wspieram .To co sie własciwie dzieje w mojej podswiadomosci jest nie do wytłumaczenia. -dzis miałem piekny sen,śniła mi się lesna polanka obrośnięta tak zielonym mchem.Jesuuu była tak realistyczna.Na srodku stało moje słońce a ja biegłem ile tchu,bałem sie ze zniknie zanim sie obudzę.Otworzyłem ramiona by je uchwycić i wtedy stało się... Jeden mały ruch i upadlismy na ziemie z takim przewrotem az sie wybudziłem. Rozesmialam sie na samą myśl,wiedziałam ze nie było w tym zadnego podtekstu. -nastepnym razem musisz uważać z tym przewrotem zażartowałam.Wiedział co chciałam powiedziec gdyż szybko zaczął tłumaczyć że nie miał nic złego na myśli.By rozluźnić sytuację żartowałam dalej. -jestem tak szczupla,az strach bys mnie nie połamał. -nie no skąd zamienimy sie miejscami to ja bede upadał a ty na mnie.Teraz juz oboje smielismy sie z całej tej sytuacji. Tu na miejscu nikomu nie pozwoliłabym na takie żarty ale bedąc tam wiedziałam, że napawają ich siłą i optymizmem. Czułam kiedy sie usmiecha,sprawiało mi to ogromną radosc a łzy szczescia napełniały moje oczy. Nagle nastała cisza.jak nigdy komunikator wyswietlił mi "z dala od komputera" pomyślałam, że cos sie stało, nie mogłam opanowac myli które kłebiły sie z narastajacą siłą,czyżby kolejny ostrzał bazy ? Poczułam strach, ból, rozpacz i złość,tak bardzo nienawidziłam tej wojny.Przeciez zycie ludzkie ma wiekszą wartosc niz jakas idea.Co robią tam nasi polscy żołnierze? kiedy tak naprawde potrzebujemy ich tu na miejscu. Ile jeszcze musi przelac sie niewinnej krwi? by ludzkosc zrozumiałam ze życie jest cenne pochodzi wszakze od samego stwórcy. Ta cisza jest okropna słyszę bicie własnego serca,gdybym tylko wiedziała że wszystko wpożądku,że nikt nie zginąl poczułabym sie lepiej. Zresztą nigdy nie mamy takiej pewnosci zostają obawy i wielka niewiadoma. Wstałam wczesnie licząc ze w mediach dowiem się czegos wiecej, na kazdym kanale slychać było tylko optymistyczne nutki,więc odetchnełam z ulgą. Zycie potrafi nas zaskakiwac w dwojaki sposób,często nie wiemy ,nie uswiadamiamy sobie ze nasze uczucia niesmiałe splatane czy pełne buntu są takze udziałem innych.Błądzimy po omacku nie dostajemy mapy z okreslonym celem nie wiemy jaką wybrac ściezkie by dotrzec do tej własciwej drogi.To własnie w poezji odnajdujemy echo własnych mysli,pragnien i zagladamy w w swoją duszę.Ilez to razy, to co wydaje nam sie słuszne wprowadza nas w slepa uliczkę.Chyba kazdy z nas miewa taki dzien kiedy sobie to uswiadamia,ale taka jest cena wolnosci.........

opowieści erotyczne

Ferie w górach Autor : nieznany Był środek lutego, początek ferii szkolnych. Ferie zapowiadały się wyjątkowo nudno. Żadnych planów, myślałem że pewnie , jak rok wcześniej będę z kumplami bujał się po knajpach, a w międzyczasie pociągał nalewki i tanie wina - co z resztą lubię. Byłem już nawet umówiony na jedną libację, gdy rodzice poinformowali mnie że jadą na tydzień do znajomej w góry na narty, zapytali czy z nimi nie pojadę. Pomyślałem czemu nie, niech moja wątroba odpocznie , może poznam jakąś laskę. Wyjechaliśmy dwa dni później o 6.00 rano, naszym nowym Fordem Transitem, rodzice siedzieli z przodu a ja z tyłu. Po kilku kilometrach usnąłem, obudziłem się około godz. 9.00 - byliśmy w połowie drogi. Tata postanowił zrobić przerwę, zjechaliśmy do przydrożnego zajazdu, weszliśmy do środka, usiedliśmy przy stoliku podeszła do nas kelnerka, myślałem że udławię się własną śliną gdy ją zobaczyłem była piękna, długie proste nogi, cycki jak melony, długie blond włosy. Ubrana była w krótką mini i obcisłą bluzeczkę podkreślającą jej piękne piersi. Rodzice zamówili jakieś frytki i sałatki. Kelnerka ponownie podeszła do naszego stolika , by zapytać czy coś jeszcze zamawiamy .Tak się w nią zapatrzyłem że wypadł mi widelec, schyliłem się by go podnieść, to co zobaczyłem zatkało mnie, nie miała majtek. Miała pięknie wygoloną cipkę. Gdy to zobaczyłem nie wytrzymałem musiałem wyjść do kibla i sobie ulżyć. Wchodząc do wc zobaczyłem że nie ma osobnej toalety dla kobiet i mężczyzn. Wszedłem do kabiny i zacząłem sobie walić konia. Byłem odwrócony tyłem do drzwi, nagle usłyszałem : - Widzę że ci się podobam - szok zapomniałem zamknąć kabinę, myślałem że się spalę ze wstydu, trzymając swego kutasa w ręce kiedy się obróciłem i zobaczyłem kelnerkę. - No wiesz... Bo to... To nie... - zaczął mi się plątać język - Nie martw się nie jesteś pierwszy i nie ostatni który tak reaguje na mój widok, a jeszcze widziałeś moją pizdę. Więc widziała - pomyślałem. Weszła do kabiny i zamknęła drzwi - a mówią że blondynki są głupie - bez słowa dobrała się do mojej pały. Zaczęła ją ssać i wkładać ją sobie coraz głębiej do gardła po same jaja. Po paru takich ruchach nie wytrzymałem i trysnąłem jej do gardła. - Szybki jesteś - powiedziała. - Po prostu mi się podobasz - odparłem. - Ja ci obciągnęłam druta, teraz ty mi walnij minetę. Powtarzać mi nie musiała, opuściłem deskę klozetową i ją tam posadziłem. Podciągnąłem jej miniuwę do góry i dobrałem się jej do pizdy. Zacząłem jej lizać pizdą dokoła, potem wsadziłem jej język między wargi i dobrałem się do łechtaczki która z czasem twardniała. W tym czasie moje ręce powędrowały pod jaj bluzeczkę na jej cycki. Były wspaniałe twarde, duże wręcz idealne. Macałem jej rękami piersi , a mój język szalał w jej cipce, w pewnym momencie poczułem że przeszły przez nią dreszcze, szczytowała. - Jesteś w tym dobry - Dzięki. - Widzę że twoja dzida, jest znów gotowa do... - przerwała ktoś wszedł do toalety. - Konrad - usłyszałem głos ojca. - Tak - odezwałem się, bo mam tak na imię. - Co tak długo - w tym czasie ona znowu dobrała się do mojego prąci. - Boli mnie żołądek, ale już niedługo wyjdę. - Pospiesz się, czekamy z mamą w samochodzie. - Ok. Gdy usłyszeliśmy że mój ojciec wyszedł ona powiedziała: - Nie masz dużo czasu więc szybko weź mnie od tyłu - w tym momencie odwróciła i oparła o sedes wypinając swój piękny okrąglutki tyłeczek. Bez słowa wpakowałem jej swego chuja do rozgrzanej cipy, że aż jęknęła. Posuwałem ją tak dobrych parę minut, kiedy poczułem że zbliża się orgazm. Wyciągnąłem pałę z jej cipy i wpakowałem jej ją w dupę - krzyknęła - przytrzymałem ją siłą i po paru ruchach spuściłem się jej w odbyt. - Ty brutalu jeszcze nigdy nikt mnie nie rżną w dupę. - Więc twoja dupa nie jest już dziewicą. - Bardzo zabawne. - Niestety muszę już iść. Ale za jakiś tydzień będziemy wracać może znowu wstąpię tu na małe lody. - Może znowu mnie zerżniesz w dupę, bo mi się to spodobało. - Ok. Strzeliłem ją jeszcze w dupę i wyszedłem. W samochodzie powiedziałem rodzicom że musiała mi zaszkodzić wczorajsza pizza i na tym skończyła się rozmowa na temat pobytu w zajeździe. Kurwa - pomyślałem - zapomniałem się jej zapytać o imię. Po paru chwilach zasnąłem. Obudziłem się gdy dojechaliśmy na miejsce. Znajoma rodziców otworzyła nam drzwi. Zatkało mnie -; znowu!? - pomimo 35 lat miała świetną figurę. Nagle usłyszałem słowa: - Dzień dobry, cześć Konrad. - Poznajcie Magdę córkę sąsiadów którzy musieli pilnie wyjechać i Magda została u mnie i będzie tu jeszcze 6 dni. To chyba dzień dobroci dla Konradów - kolejna zajebista dupa. Wymiary kelnerki, ale rude włosy. Po obiedzie poszliśmy z Magdą na spacer - po namowach rodziców i pani Agnieszki. Na początku szliśmy bez słowa po wąskich uliczkach górskiego miasteczka. Postanowiłem przerwać tę zmowę milczenia. - Ładne macie miasto. - Ale nudno tu, żadnych baletów tylko imprezy dla dziadków. O tym jak tu nudno rozmawialiśmy przez pół drogi. Potem opowiedziała mi, że niedawno zerwała z chłopakiem, wszystkie jej koleżanki powyjeżdżały i gdybym nie przyjechał to bo się pewnie zanudziła na śmierć. Pani Agnieszka musiała jej dużo o mnie naopowiadać - pomyślałem. Pokrążyliśmy jeszcze trochę po mieście i wróciliśmy do domu. Zobaczyłem że nie ma samochodu rodziców, pomyślałem że może ojciec pojechał zatankować. Po wejściu do domu usłyszeliśmy: - Konrad twoi starzy - zatkało mnie - musieli wyjechać, jakieś ważne sprawy związane z firmą - mieliśmy małą hurtownię z owocami - ojciec przyjedzie po ciebie za tydzień. Zbliżała się 19.00. Wykąpałem się po podróży. Później obejrzeliśmy jakiś film i około 22.00 kobiety poszły spać, ja obejrzałem jeszcze kilka teledysków i też postanowiłem iść spać. Szedłem do łazienki by się przebrać po drodze do łazienki przechodząc obok pokoju Magdy usłyszałem odgłos skrzypiącego łóżka, pomyślałem że pewnie się kładzie. Poszedłem do łazienki i się przebrałem. Wracając ponownie usłyszałem znajome skrzypienie. Postanowiłem zobaczyć co ona robi. Zajrzałem przez dziurkę od klucza. Magda się onanizowała. Jej piękne palce zagłębiały się w jej lekko zarośniętej cipce. Widziałem że sprawia jej to wielką przyjemność, w pewnym momencie wyciągnęła z szafki banana i zaczęła go sobie wpychać w pizdę pięknie przy tym jęcząc. Potem oblizała banana swym wspaniałym języczkiem, a ręką którą miała wolną zaczęła ponownie sobie strzelać palcówkę w tym czasie przestała oblizywać banana i wpakowała go sobie w dupę, tego mi było już za dużo, będąc przekonanym że pani Agnieszka już śpi zacząłem sobie walić konia w tym czasie Magda zaczęła szczytować i wić się niczym wąż w pościeli. Czułem że zaraz się spuszczę kiedy nagłe usłyszałem: Zaczekaj jeszcze chwilę to była pani Agnieszka w samej bieliźnie uwydatniającej jej wielki biust przy którym cycki Magdy i kelnerki razem wzięte były niczym. W momencie kiedy chciałem coś jej odpowiedzieć ona zatkała mi usta jedną ręką a drugą złapała nie za sztywnego chuja i zaciągnęła do swojego pokoju przy okazji gładząc moją pałę delikatnie palcami. Już wcześniej prawie trysnąłem, teraz już nie wytrzymałem i spuściłem się wchodząc do jej pokoju w jej dłoni. Myślałem że się rozzłości ale ona się tylko uśmiechnęła i oblizała rękę machając przy tym języczkiem. Tak mnie tym zachęciła że bez słowa przewróciłem ją na łóżko zerwałem biustonosz i wessałem się w jej ogromny biust nie miłosiernie przy tym mlaskając. W tym czasie jedna z moich rąk weszła jej pod majtki i dobrała się jej do klejnotu który ciągle twardniał, ona w tym czasie jęczała jak kociak. Zacząłem ją lizać coraz niżej aż dotarłem do mocno zarośniętej cipki. W tym czasie moja dzida znów się podniosła widocznie to wyczuła bo przybraliśmy pozycję 69. Ja buszowałem jej między włosami łonowymi, a ona robiła mi loda, miała w tym wprawę. Moja dzida zagłębiała się i wysuwała, zagłębiała się i wysuwała, zagłębiała i ... z jej gardła, była w tym naprawdę dobra. Przeszły ją dreszcze miała orgazm Nie wiem czy ktoś ci już to mówił, ale jesteś w tym naprawdę dobry. Bardzo pani dziękuję. Powiedz do mnie jeszcze raz pani to ci przypierdolę - znowu mnie zagięła. To jak mam do pa..., przepraszam do ciebie mówić. Agnieszka, ale tylko między nami no może jeszcze przy Magdzie, ale w życiu przy rodzicach. Ok. Widzę że twój ptaszek jeszcze stoi więc nie można tracić czasu. W tym momencie dosiadła mnie jak wierzchowca. A mój chuj zagłębiał się w jej głęboką pizdę, moje ręce powędrowały na jej cyce, które skakały jak galareta. Nasze orgazmy zbiegły się w czasie, wytrysnąłem w nią co prawda w małej ilości w końcu to już dzisiaj mój 4 orgazm. Ona opadła na mnie. Myślałem że się uduszę kiedy tak na mnie leżała i zakrywała całą moją twarz swym biustem. Pogadaliśmy jeszcze chwilę i poszedłem spać. Nie miałem już nawet siły zobaczyć czy Magda już śpi. Położyłem się i usnąłem. Śniło mi się że ktoś robi mi loda. Otworzyłem oczy i szok Magda obciąga mi pałę. Zobaczyła że otworzyłem oczy nawet się nie zaczerwieniła, tylko powiedziała: Widziałam wczoraj twoje bzykanko z panią Agnieszką, ona poszła na zakupy więc pokaż na mnie co potrafisz a myślałem że już wtedy wczoraj spała. Sama tego chciałaś. Złapałem ją obróciłem zerwałem majtki i zacząłem posuwać od tyłu. Bez żadnej gry wstępnej - zapytała. Grę wstępną zrobiłaś sobie sama wczoraj wieczorem. Więc mnie wczoraj widziałeś? O tak, czy potem zjadłaś tego banana - zapytałem z ironicznym uśmiechem. Jeszcze nie, myślałam że może się jeszcze przydać, ale jak ty tu jesteś to mogę się go chyba pozbyć. Widziałem że wiąże ze mną duże nadzieje więc przyspieszyłem ruchy poprzeczno-wzdłużne i ładowałem ją w cipę coraz mocniej, aż zaczęła krzyczeć, że aż się przestraszyłem czy nikt nas nie usłyszy. Pchałem ją w tej pozycji jeszcze dłuższą chwilę kiedy poczułem zbliżający się szczyt. Postanowiłem zrobić to co w przypadku kelnerki wcisnąłem jej chuja w dupę i po paru ruchach się spuściłem. Ku mojemu zaskoczeniu nawet się nie broniła. Jesteś brutalny ale mi się to podoba. Strzeliłem ją jeszcze w dupę w końcu lubi jak jestem brutalny i się położyłem, a ona znowu dobrała się do mego prącia, a ja pomyślałem że mój kutas może tego nie wytrzymać Magda, Agnieszka, a ja będę tu jeszcze przez 6 dni, a w drodze powrotnej jeszcze wizyta u kelnerki. W tym momencie wystrzeliłem nasieniem w gardło Magdy. Na tym kończę moją opowieść może wam jeszcze kiedyś opowiem co działo się przez te 6 dni i w drodze powrotnej, a może przyjadę tu jeszcze w lato na wakacje, rodzie coś o tym wspominali.

opowieści erotyczne

Wypad nad morze... Autor : nieznany Mieliśmy kilka dni wolnego, więc postanowiliśmy w trójkę, tzn. Seba, Marcin i ja, wybrać się nad morze samochodem. Właśnie był środek lata, więc nad morzem powinno być dużo fajnych, rozrywkowych dziewczyn, z którymi możnaby było mile spędzić czas (mam oczywiście na myśli ciupcianie). Seba kierował, Marcin siedział obok niego, a ja ulokowałem się z tyłu, mając nadzieję na to, że może uda nam się zabrać jakieś fajne autostopowiczki. Byliśmy jakieś 100 kilosów od morza, kiedy dostrzegliśmy na poboczu przed nami dwie fajne dziewczyny machające do nas, żebyśmy się zatrzymali. Dziewczyny były naprawdę ładne, jedna z nich była długowłosą blondynką, a druga miała czarne, średniej długości włosy, obie miały duży biust i obie były ubrane w miniówki i koszulki odsłaniające brzuch. Oczywiście natychmiast się zatrzymaliśmy - Cześć, cipeczki - z wrodzoną mu inteligencją zagadał Marcin. - Gdzie was podrzucić? - Nad morze - powiedziała blondynka. - Wsiadajcie. - Blondynka usiadła obok mnie i myślała, że się przesunę, żeby zrobić miejsce dla jej koleżanki, ale ja powiedziałem do czarnulki. - Usiądź z drugiej strony, dobra? Chcę siedzieć w środku, między wami, ślicznotki. Czarnulka uśmiechnęła się słodko i spełniła moją prośbę. - Ja jestem Robert, a to jest Seba i Marcin - przedstawiłem siebie i swoich kumpli. - Aga - przedstawiła się cycata blondynka. - Marta - powiedziała niemniej cycata czarnulka. Zaczęliśmy rozmawiać i okazało się, że dziewczyny mają po 20 lat, mieszkają w Poznaniu i studiują na uniwerku. Wymieniliśmy swoje opinie o studiach i studiowaniu, ale ja byłem bardziej zainteresowany ich seksownymi ciałkami i coraz częściej zapuszczałem żurawia w ich dekolty. Niestety laseczki miały staniki, co nie bardzo mi odpowiadało i dlatego postanowiłem to zmienić. - Ale upał - zmieniłem temat. _ Nie pocą się Wam cycuszki w tym zbędnym okryciu? - Pocą się, pocą - odpowiedziała Marta - I to nie tylko cycuszki, ale też dupeczki i cipeczki, podobnie jak wam jajeczka i kutasiki. Wygadana panienka - pomyślałem sobie. - Nie byłoby wam wygodniej bez staników? - kontynuowałem wątek. - Pewnie by było - stwierdziła Marta. - Zresztą, nie zaszkodzi spróbować i się przekonać - dodała z figlarnym uśmieszkiem. Włożyła ręce pod koszulkę, odpięła stanik, zręcznym ruchem zdjęła go i włożyła do torebki. - No dalej, Aga - Marta pochyliła się nade mną, chwyciła koleżankę za jej lewą pierś i kilka razy podniosła ją do góry i opuściła. _ Ściągaj puszorek, bo ci się bufory przegrzeją. Adze nie trzeba było dwa razy powtarzać - nie minęła chwila, a już pozbyła się stanika. - Och, dziewczyny - objąłem je obie i położyłem dłonie na ich piersiach. - Ale macie wspaniałe biusty. Ile ja bym dał, żeby je zobaczyć - No ile byś dał, ile? - zainteresowała się Marta. - Sam nie wiem. A co byście chciały? - Też byś mógł nam coś pokazać - zachichotała Aga. - Na przykład co? - udałem, że nie wiem o co jej chodzi. - Na przykład ptaszka - odpowiedziała Aga. - No nie wiem... - zastanawiałem się i równocześnie moje dłonie zawędrowały pod ich koszulki i odszukały brodawki ich piersi. Pieściłem lewą ręką cycuszka Marty, a prawą ręką cycuszka Agi i czułem, jak ich sutki nabrzmiewają. - No dobra - zdecydowałem. - Mogę Wam pokazać penisa, ale pod warunkiem, że wy pokażecie mi swoje biusty w całej okazałości, a potem ściągniecie też majteczki. - Ale cipek nie musimy ci pokazywać? - targowała się Marta. - Nie, cipek nie musicie, chyba że same będziecie chciały - Dobra, umowa stoi - zdecydowały dziewczyny. Odwróciłem się w kierunku Marty, która podciągnęła do góry koszulkę, pokazując mi swoje duże, krągłe, równomiernie opalone bufory. Pogłaskałem ją po piersiach, a potem niespodziewanie przyssałem się do jej prawej piersi. Liczyłem się z tym, że laska może mnie odepchnąć i wyzwać od zbereźników, ale na szczęście nic takiego się nie zdarzyło. Ssałem zapamiętale jej brodawkę, pieszcząc ręką jej drugiego cyca, aż poczułem na moim kroczu rękę Agi. Głaskała mnie przez chwilę po genitaliach, aż w końcu rozpięła mi rozporek, włożyła rękę w slipki i wyciągnęła mojego penisa na światło dzienne. - Pokaż mi tego potwora - szepnęła. W dalszym ciągu pieściłem językiem i rękami piersi Marty, a w tym samym czasie Aga, jak to się mówi, wzięła sprawy w swoje ręce. Jedną dłonią pieściła moje jądra, a drugą mnie masturbowała. Już po chwili miałem silą erekcje, a mój kutas osiągnął swoje maksymalne rozmiary. wtedy Aga zrobiła to, o czym od dawna marzyłem. Wzięła do buzi mojego penisa i zaczęła mi robić loda. Miała bardzo zwinny języczek i sprawiała mi dużą przyjemność. Marta podniosła do góry tyłeczek, ściągnęła majtki i rzuciła je na podłogę samochodu. Potem chwyciła mnie za głowę i powoli kierowała ją w dół swojego szczupłego, opalonego ciała. Wyraźnie chciała, żebym jej zrobił minetkę. Całowałem jej brzuch, schodząc niżej i niżej, aż podwinąłem jej miniówkę i pocałowałem jej cipkę. Jednak postanowiłem nie przechodzić od razu do robienia minetki. Chciałem się trochę z nią podrażnić, więc całowałem jej wewnętrzną stronę ud i okolice cipki, ale omijałem jej szparkę. W tym czasie Aga ciągle zapamiętale mi obciągała. Marta już nie mogła wytrzymać z podniecenia, chwyciła mnie za uszy i naprowadziła moją głowę na swoją szparkę. Zacząłem lizać jej wargi sromowe, a Marta rozchyliła uda, by ułatwić mi dostęp do pochwy. Raz po raz wsuwałem język w jej pochwę, aż zaczęła pojękiwać z rozkoszy. Chłopaki z przodu na pewno już dawno zorientowali się co jest grane, ale taktownie nie przerywali. Z pewnością ciągle zaglądali w lusterko, ale nie odwracali się, żeby nie peszyć dziewczyn. W końcu zabiegi Agi przyniosły rezultat i miałem wytrysk. Mimo tego cycata blondi nie przerywała swych zabiegów, a ja strzelałem Marcie minetkę aż miło. Gdy wreszcie wstrząsnęły nią spazmy rozkoszy dziewczyny położyły mnie wzdłuż siedzenia, Aga usiadła mi okrakiem na klatce piersiowej, tak że miałem jej cipkę na wysokości mojej brody, a Marta nabiła się na mojego zaganiacza. W takiej pozycji mogłem sobie dokładnie obejrzeć cipeczkę Agi. Widok jej blond trójkącika był bardzo zachęcający, ale szybko przystąpiłem do pracy, czyli do robienia minetki Adze. W tym czasie Marta uskuteczniała jazdę konną na moim wałku stopniowo zwiększając tempo. Tym razem dziewczyna, którą się zajmowałem, szybciej doszła do orgazmu ode mnie. Pieściłem duże, jędrne cyce Agi, a Marta zapamiętale galopowała na moim penisie. Kiedy trysnąłem, Marta zeszła ze mnie i zaczęła głaskać mojego ptaszka i jądra, dając mi czas na dojście do siebie. Gdy znów dostałem rekcji, Marta szepnęła do Agi: - No, Agunia, przekazuję ci pałeczkę... Aga zeszła ze mnie, a gdy usiadłem, ona usiadła mi na kolana nabijając się na moją pałę. Chwyciłem ją za piersi, a ona unosiła i opuszczała tyłeczek, trąc ściankami pochwy o mój wałek. Była dość ciasna i strasznie fajnie się ją bzykało. Marta nie należała do dziewczyn, na które nie zwraca się uwagi, więc zdjęła moją rękę z cyca swojej koleżanki i włożyła dwa moje palce w swoją cipkę. Dymałem siedzącą plecami do mnie Agę, pieszcząc prawą rękę jej prawego cyca, a lewą ręką strzelałem Marcie palcówkę. W takim to zgodnym tercecie cała nasza wesoła trójką doszła do swojego trzeciego samochodowego orgazmu. Wtedy szybko się ogarnęliśmy, bo dojeżdżaliśmy już do morza. Chłopaki na pewno też chcieli sobie pociupciać, ale nie było już na to czasu. Musieli to przełożyć na później, oczywiście jeśli spodobają się dziewczynom. Przy wydatnej pomocy kilku piw udało nam się namówić dziewczyny, żeby zostały z nami na noc (i tak nie miały gdzie przenocować, wybierały się nad morze na waleta w poszukiwaniu przygód i licząc na szczęście w załatwianiu noclegu), więc wynajęliśmy dwa pokoje w jednopiętrowym domku, jeden trzyosobowy - dla nas i jeden dwuosobowy - dla dziewczyn. O tym , co wydarzyło się potem, opowiem Wam już niedługo.

opowieści erotyczne

W pokoju panował półmrok. Przysłonięte zasłony i nastrojowo przyćmione światła tworzyły specyficzną atmosferę. Z magnetofonu sączyła się spokojna muzyka. Na stole stały dwa kieliszki z niedokończonym, czerwonym winem. Siedziałyśmy właśnie nad książkami z angielskiego. Jutro zaliczenie, więc postanowiłyśmy wraz z Anną wszystko dokładnie powtórzyć. - Muszę na chwilę wyjść - powiedziała moja najlepsza przyjaciółka i bezszelestnie wymknęła się z pokoju. Ania, podobnie jak ja, miała dwadzieścia trzy lata i studiowała prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Była bardzo piękną blondynką. Gdybym była facetem, stwierdziła bym, że ma piękne długie nogi, zgrabną pupcię i jędrne pełne piersi. Przerwałam rozmyślania i wróciłam do lektury nudnej książki. W pewnym momencie raczej wyczułam niż usłyszałam, że wróciła do pokoju. Instynktownie spojrzałam w jej kierunku i doznałam szoku. Ania stała przede mną zupełnie naga. Nigdy jeszcze nie znalazłam się w takiej sytuacji, ale na jej widok poczułam ciepło w okolicach krocza, które powoli emanowało w górę. - Od dawna mi się podobałaś Kasiu - powiedziała Ania, podchodząc do mnie. Pochyliła się nade mną i delikatnie pocałowała mnie w usta. Jej pocałunek podziałał zniewalająco. Był taki inny w stosunku do tych, które do tej pory zaznałam. Wino i atmosfera w pokoju, spowodowały, że zaczęłam się rozluźniać. Ania wzięła moją rękę i położyła na swojej piersi. Delikatnie ją przesunęłam i poczułam jak twardnieją je sutki. Moje też. Nasze usta spotkały się ponownie. Lecz tym razem nie rozstały się tak szybko, gdyż język Ani wtargną do środka i zaczął pieścić mój. Poczułam się tak cudownie. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam całować się z Anią, jakby to było najzwyczajniejszą rzeczą w życiu. Nasze podniecenie rosło. - Czy kiedykolwiek robiłaś to z kobietą ??? - zapytała Ania. Równocześnie jej dłoń przesunęła się na moje, jeszcze ukryte pod bluzką, piersi i zaczęła rozpinać guzik po guziku. Chwilę później bluzka wylądowała na podłodze. Ręce Ani powędrowały na plecy i w parę sekund uporały się z moim stanikiem. - Nie. - odpowiedziałam poddając piersi namiętnym pocałunkom Ani. Po chwili obie wylądowałyśmy na miękkiej kanapie w sypialni. Teraz ja postanowiłam przejąć inicjatywę. Moje ręce spełzły w kierunku tajemniczej jaskini mojej przyjaciółki. Po chwili zastanowienia wsunęłam palec w jej rozgrzane łono. - Ohhh. - jęknęła, a ja zaczęłam energicznie wsuwać i wysuwać palec. Ania jęczała coraz głośniej, jej oddech stawał się coraz bardziej nieregularny. Jej podniecenie wyraźnie rosło. Kiedy sobie to uświadomiłam, sama bardzo się podnieciłam. W pewnym momencie głowa mojej przyjaciółki znalazła się w pobliżu mojej rozgrzanej szparki. Poczułam ciepły, wilgotny język na moich udach, który przesuwał się do ich wewnętrznej strony i w kierunku mojej muszelki. Nastąpiła chwila przerwy, a następnie Ania wsunęła swój śliski języczek do środka. Zalała mnie fala rozkoszy. Ania namiętnie mnie lizała. Jej delikatne palce co chwilę rozchylały płatki mej różyczki a jej natrętny język świdrował mnie nieustannie. Świat wokół mnie wirował tysiącem barw. Miałam wrażenie, że za chwilę eksploduję. Nawet nie miałam sił zastanawiać się nad faktem, że kobieta potrafi dać tyle rozkoszy innej kobiecie. To było coś wspaniałego. Moja przyjaciółka zmieniła pozycję. Jej język nadal wwiercał się w moją szparkę, ale jednocześnie tuż koło moich ust znalazła się jej nabrzmiała cipka. "Nareszcie będę mogła się Ci odwdzięczyć." - pomyślałam i bez namysłu niemalże połknęłam jej muszelkę. Przez ciało Ani przebiegł dreszcz, co podziałało również na mnie. Zaczęłam energicznie ssać i lizać jej wargi sromowe. Ania nie przestawała w swoich pieszczotach. Napięcie rosło gwałtownie. Czułam, że za chwilę eksploduję. Tak też się stało. W pewnym momencie poczułam, że moje serce wali jak oszalałe, a przez całe ciało przetacza się fala gorąca. Krzyknęłam, nie potrafiąc stłumić w sobie uczucia doskonałego szczęścia. Ania przeżyła orgazm w tym samym momencie. Opadła na poduszki obok mnie i wtuliła się w moje ciało. Nastąpiła długa chwila błogości i bezsilności. Leżałyśmy przytulone do siebie, patrzyłyśmy sobie głęboko w oczy i uśmiechałyśmy się do siebie. Bawiłam się sutkiem Ani, delikatnie przesuwając po nim palcem, naciskając lub okrążając go. Na powrót stał się twardy. Teraz było to dla mnie najnormalniejszą rzeczą. Przedtem brało mnie obrzydzenie na samą myśl o dwóch kobietach uprawiających razem seks. - Wow ! Pierwszy raz i szczytowałyśmy razem - powiedziała Ania, ze szczególnym naciskiem na "pierwszy" - Mam nadzieję, że to nie ostatni raz. - Było mi z tobą cudownie !!! Jeszcze żaden facet nie dał mi tyle radości w łóżku. Poczułam palec Ani zbliżający się do mojej szparki. Nasze usta znów się spotkały.
Jesteś... Tęsknotą serca przeczułem Twe przyjście, Melodią w duszy szemrzącą... potokiem łez nagle wezbranym... Wzruszeniem silniejszym niż wszystko... Czekałem zaklęta mową Twych słów, Czekałem spojrzenia, szeptu, dotyku... Spragniony... Żaru Twych dłoni... gestów najczulszych... Stęskniony... Miłości Twej czułej, dobroci i ciepła Twego... Spragniony... Chwil Naszych zielenią uśpionych... Delikatnym pluskiem fal... Wiatrem myśli kołysanych... Miłosnej pieśni echem dotykanych...
Nie ważne jak długo już serce bije Wciąż jest to samo Za każdym razem Choć inny rytm Melodia W nim żyje Jego wartości Nie mierzy się czasem. Zawsze Bezwzględnie Nie bacząc na zmiany Tym samym sercem Tym samym płomieniem, Który wciąż będzie tak samo kochany Na zawsze. Bezcenny- taką ma cenę. Czy blisko czy gdzieś tam daleko W oddali Wciąż taki sam Tak samo się zwie Czy już wygasa Czy jeszcze się pali Wciąż będzie we mnie Wciąż częścią mnie.
Kiedy nie piszesz do mnie od wieków piekielny ból me serce napełnia Po ciemnych nocach spać nie mogę, bo ciągle myślę o Tobie Całymi dniami się zastanawiam: - Co źle zrobiłem? Gdzie błąd popełniłem? Nie mogę doszukać się mego potknięcia, które zaczęło sąd między nami Chodzę po domu w smutku i żalu, niedługo utonę w morzu łez przeklętych Nie chcę Cię stracić, chcę dalej być z Tobą, Czy mi wybaczysz ma ukochana? Zrobię dla Ciebie co zechcesz, czego tylko zapragniesz, Lecz proszę Cię w zamian nie rób mi tego i bądź dalej ze mną, Tak bardzo Cię kocham. Tak bardzo za Tobą tęsknię. Tak wiele dla mnie znaczysz, że nie wyobrażam sobie co będzie potem, gdy nasza przepiękna podróż dobiegnie końca. Proszę, zastanów się dobrze raz jeszcze. Czy na pewno chcesz to wszystko skończyć?!
wystarczy jeden krok jeden gest i zobaczysz jak bardzo mi na tobie zalezy to jak wiatr wiruje wokol nas... czuje to gleboko w moim sercu widzisz co znaczy milosc, ktora jest wielka jak ogrody babilonu, to jest jak zloto kazdy tego pragnie, ale nie tak bardzo jak ja bo tylko dzieki tobie moge dalej oddychac wszystko sie toczy wokol Ciebie jestes moja Venus i natchnieniem idac przez miasto wszytko mi Ciebie przypomina To jak ogien rozpala moje wnetrze Czy wiesz, jak znowu to poczuc, wystarczy jedno slowo ja powroce jak feniks z popiolu teraz widze jak ucieka czas niech kazda minuta trwa godzine, uwielbiam Cie, czy juz to wiesz? mam nadzieje ze tak... pamietaj o tych slowach prosto z serca, niech to one prowadza Cie przez zycia droge... a ja w tym czasie odchodze nie chce dalej plamic ziemi kolorem przeszlosci chcialbym, aby te slowa plynely jak krew w twoich zylach moze jest juz za pozno wiec odchodze pamietaj o mnie
Jestem niczym feniks, w popiół zmieniony. Jestem niczym świat, brudem skażony. Jestem niczym jaskinia, drążona przez wieki. Jestem niczym ryba, wypadająca z rzeki. Jesteś niczym łabędź, delikatna i piękna. Jesteś niczym księżniczka, śliczna inteligentna. Jesteś niczym róża, uwagę przykuwasz. Jesteś niczym bez, moje zmysły pobudzasz. Nasze drogi skrzyżowane, Moje życie zapomniane, Jestem z popiołu odrodzony, Strzałą Amora Ugodzony...
Dlaczego Anioły odchodzą jak raz je się spotka?? Wracają do nieba? Czy może to plotka? I ja na swej drodze spotkałem Anioła, Lecz obszedł mnie do dokoła. Smutno mi sie zrobiło ze mnie nie zauważyła Krzyczałem do niej, lecz się nie odwróciła Odleciała jak ptak na błękitnym niebie Aniele czy zobaczę jeszcze kiedyś Ciebie!? Spotkanie zmieniło całe moje życie. A ona odeszła zostało tylko zrycie Czy kiedyś Aniele spotkam Ciebie znów?? Aniele Aniele z moich pięknych snów, Może to był sen o pięknym Aniele Jak tak to chcę śnić o nim wiele. A może naprawdę spotkałem Ciebie? Jak tak zabierz mnie do Siebie. Pragnę byś otuliła mnie swymi skrzydłami Zabrała mnie ze świata gdzie ludzie są widmami. Lecz sen jest tylko snem i ja już to wiem A więc memento mori ergo carpe diem.
Pragnę czasem w czasie się zgubić Jak klucz, czy drogę - gubi się w lesie Ale się boję, że nikt mnie nie znajdzie I, że już z drogi mnie nie podniesie. Wyrwać się stąd - jak kartkę z notesu Jak ząb obolały - w nieobecność I wysłać bez zwrotnego adresu List, że wrócę nim skończy się wieczność. Pragnę uciec ucieczką udaną Przed pościgiem napomnień otyłych Myślą o Tobie, zawsze co rano Na drugie życie nabierać siły. Jestem tu gdzie jestem W każdą noc, w każdy dzień Rzucić chcę to wszystko A jedynie rzucam cień. Pragnę przepaść, jak czasem przepada Cała wypłata w nadziei kasynie Nim bezlitosnym miną mijaniem Jedni dla drugich - ważni jedynie. Jak w automacie ostatni żeton Zniknąć rozmową przerwaną w pół słowa Z tą świadomością, że jesteś - nadziejo Że z Tobą warto zaczynać od nowa. Pragnę czasem w czasie się zgubić Jak klucz, czy drogę - gubi się w lesie Lecz gdy na drodze, znajdziesz mą drogę Czy mnie z tej drogi, jak klucz podniesiesz
Zamykam oczy, odpadam w dal odchłani. Może tej nocy przyjdziesz po mnie, by wyrwać mnie z tej beznadziejnej dali, dali tak dalekiej od Ciebie! Proszę, przyjdź, nie każ tak długo czekać na siebie. Podaj rękę, przytul mocno tak... Pokaż, że opłacić może się to czekanie na Ciebie. Bez Ciebie usycham, jak kwiat bez wody, a gdy jesteś przy mnie, to świat na lepsze sie zmienia i realne stają się moje marzenia... Proszę, bądź przy mnie!
Nie każ mi czekać - długo tak... Aż się pojawisz przy mnie znów... Bo tak mi bardzo - Ciebie - brak... Brak Twego ciepła... Twoich - słów. Nie każ mi czekać - chwili - dłużej... Na powrót Twój - tak upragniony... Na łódce marzeń mych - niedużej... Wypływam z każdym snem - stęskniony. I wypatrując Cię - z oddali... Na OCEANIE NAMIĘTNOŚCI... Przyglądam się najmniejszej fali... Czy jakiś żagiel tam nie gości. Niech Twoje żagle wiatr wypełni... Byś mogła płynąć - UNIESIONA... Niechaj się wreszcie - sen mój - spełni... Że w swoje - wezmę Cię - ramiona. By w mym OGRODZIE przysiąść w nocy... By się - melodią słów - uraczyć... Tak pragnę spojrzeć w TWE OCZY, Tak bardzo pragnę Cię zobaczyć. Przybywaj więc - niech serce moje... Tak się - czekaniem - nie zadręcza... Bo gdy będziemy już - WE DWOJE... NIEBO - ozdobi - BARWNA TĘCZA.

piątek, 2 listopada 2012

dowcipy

W zakonie siostra przełożona zbiera wszystkie zakonnice i mówi: Wczoraj stało sie coś strasznego...na naszym terenie znalezino prezerwatywę!!! Wszystkie: O mój boże! A jedna: Hihihi... Przełożona: Ale to jeszcze nie wszystko - ta prezerwatywa była zużyta!!! Wszystkie: O mój boże! A jedna: Hihihi... Przełożona: Ale teraz najgorsze - ta prezerwatywa była pęknięta! Wszystkie: Hihihi... A jedna: O mój boże!

dowcipy

Bóg stworzył osła i powiedział do niego: - Ty jesteś osłem. Będziesz nieprzerwanie od rana do wieczora pracował i na swoich plecach ciężkie przedmioty nosił. Będziesz jadł trawę i będziesz mało inteligentny. Będziesz żył 50 lat. Na to osioł: - 50 lat tak żyć jest za dużo, daj mi nie więcej jak 30 lat. I tak się stało. Następnie Bóg stworzył psa i tak powiedział do niego: - Ty jesteś psem. Będziesz pilnował ludzkiego dobytku i ludzkim przyjacielem będziesz. Będziesz jadł to, co ci człowiek zostawi, będziesz tak 25 lat żył. Pies na to: - Boże, tak żyć i to przez 25 lat jest za dużo. Daj mi nie więcej jak 10 lat. I tak się stało. Następnie Bóg stworzył małpę i tak powiedział: - Ty jesteś małpa. Będziesz z drzewa na drzewo skakała i się jak idiota zachowywała. Ty musisz być zabawna i tak przez 20 lat żyć. Małpa na to odpowiedziała: - Boże, przez 20 lat żyć jak światowy błazen to o wiele za dużo. Proszę daj mi nie więcej jak 10 lat. I tak się stało. Ostatecznie stworzył Bóg mężczyznę i przemówił do niego: - Ty jesteś mężczyzna, jedyna racjonalna istota żywa, która opanuje ziemie. Będziesz swoja inteligencję używać do podporządkowania sobie innych stworzeń. Będziesz panował na ziemi i 20 lat żył. Na to odpowiedział mężczyzna: - Boże, mężczyzną być tylko przez 20 lat to za mało. Proszę daj mi 20 lat, które osioł odrzucił, te 15 lat psa i te 10 lat małpy. I tak postarał się Bóg, żeby mężczyzna żył jako mężczyzna przez 20 lat, potem się ożenił i następne 20 lat żył jak osioł, który od rana do wieczora pracuje i ciężary dźwiga. Potem ma dzieci i przez 15 lat żyje jak pies, pilnuje domu i je to, co jemu rodzina pozostawi. A potem, na stare lata, żyje przez 10 lat jak małpa, zachowuje się jak idiota i zabawia wnuki. I tak się stało...

dowcipy

Dwie siostry zakonne, Matematyka i Logika, przechadzają się po parku blisko zakonu. Jest późno i zaczyna się ściemniać. SM: zauważyłaś tego mężczyznę, który nas śledzi? Kto wie,czego chce od nas... SL: to logiczne chce nas zgwałcić. SM: o Boże, o Boże, zbliża się do nas dogoni nas za 5min i 18sek. Co robimy? SL: jedyne logiczne rozwiązanie to przyspieszyć kroku. SM: o Boże, o Boże, to nic nie dało. SL: Oczywiście, logicznie rzecz biorąc on także przyspieszył. SM: o Boże, o Boże, dystans się zmniejszył, dogoni nas za 1min i 44sek. SL: jedyne logiczne rozwiązanie, to sie rozdzielić: ty idź na prawo ja na lewo. Logicznie rzecz biorąc,nie może iść za obiema. Mężczyzna decyduje się iść za siostrą Logika. Siostra Matematyka dociera do zakonu cała i zdrowa,ale,bardzo zaniepokojona o drugą, która wraca kilka minut później. SM: Siostro Logiko, o Boże dzięki, o Boże Opowiadaj, opowiadaj ! SL: logicznie rzecz biorąc mężczyzna mógł iść tylko za jedną z nas i wybrał mnie. SM: (trochę wkurzona) tak, tak wiem, a potem ? SL: zgodnie z zasadami logiki, ja biegłam coraz szybciej i tak samo robił on! SM: tak, tak, a potem? SL: zgodnie z logiką, dogonił mnie. SM: o Boże, o Boże i co zrobiłaś? SL: jedyną logiczną w tej sytuacji rzecz: podciągnęłam habit do góry! M: o Boże, o mój Boże! a on? SL: zgodnie z zasadami logiki: opuścił spodnie! SM: o Jezus Maria! I co się stało? SL: logiczne Siostra z podkasanym habitem biegnie szybciej niż mężczyzna z opuszczonymi spodniami ! A dla tych, którzy myśleli o świństwach... pięć zdrowasiek!!! ;)

dowcipy

Facetowi żona zaczęła mówić przez sen. Jakieś jęki i imię Rysiek... Bez dwóch zdań doprawiała mu rogi i facet szybko doszedł do takiego samego wniosku. Aby to sprawdzić, pewnego dnia udał, że wychodzi do pracy i schował się w szafie. Patrzy, a tu żona idzie pod prysznic, układa sobie włosy, maluje się, perfumuje i w samej koszulce nocnej wraca do łóżka. W tym momencie otwierają się drzwi i wchodzi Rysiek... Super przystojny, wysoki, śniada cera, czarne, bujne włosy - jednym słowem bóstwo. Facet w szafie myśli: "Muszę przyznać, że ten Rysiek to ma klasę!". Rysiek zdejmuje powoli koszulę i spodnie, a na nim stylowe ciuchy, najmodniejsze i najdroższe w tym sezonie. Facet w szafie myśli: "szlag, ale ten Rysiek, to jednak jest zajebisty!". Rysiek kończy się rozbierać od pasa w górę, a tu na brzuchu mięśnie krateczka-kaloryfer, wysportowany, a klatka jak u gladiatora. Facet w szafie myśli: "ten Rysiek, to ekstra gość!". Rysiek zdejmuje super-trendy bokserki, a tu penis cudowny - pierwsza klasa. Facet w szafie myśli: "O rzesz ty, Rysiek jest rewelacyjny" W tym momencie żona zdejmuje koszulę nocną i pojawia się ciało z cellulitisem, obwisłe piersi, rozstępy... Facet w szafie myśli: "Ja pierdolę! Ale wstyd przed Ryśkiem".

wiersz o życiu

Oglądasz się za siebie... Kolejny dzień za Tobą. I wiesz, czas pędzi jak szaleniec, Szybciej i szybciej, to nie nowość. I znowu zliczasz życia łup, Wszystkie porażki i podboje. I nie raz los Cię gorzko zwiódł, A czasem mogłeś wyjść na swoje. Więc, każda z Twoich nowych dróg, Niech będzie ta szczęśliwa... Niech każda Twa decyzja, Okaże się właściwa. Z odwagą i uśmiechem, Zaczynaj dzień co rano. Kochaj i tak postępuj, By Ciebie też kochano. I zamiast lat przybywać, Niech Ci ubywa... z wiekiem. I zawsze dla człowieka, Po prostu bądź człowiekiem.

wiersze o życiu

Są serca, co żal w sobie noszą. Są usta, co o nic nie proszą. Są ludzie, co dumę swą mają. Dramatu losu poznać nie dają. Są źli, co nie znają dobrego. Są dobrzy, co nie znają złego. I uśmiechnięci, choć w oczach cierpienie. Z tęsknotą czekają na własne zbawienie. Świat kolorowy jest pokręcony. Nie ważne z której to patrzysz strony. Wszystko choć piękne. to bardzo złudne. Poznać cel życia. jakież to trudne...

wiersz o przyjażni

Przyjaźń czy miłość... Dajesz komuś nadzieję, cóż z tego wyniknie, Jeśli ten ktoś słowem jak batem ci przytnie. Lub swym czynem Ciebie zrani strasznie To smutna nauczka dla Twego serca, właśnie... Gdyby rozważyć co jest lepsze dziś - Przyjaźń - którą możesz związać się z kimś. Miłość - którą możesz otrzymać w darze, Od kogoś z kim jesteś od niedawna w parze... To przyjaźń jest dobrem Miłość cudowna Lecz tylko ta z serca - Ta, bezinteresowna!

wiersz o przyjażni

Siła Przyjaźni Ma Przyjaźń zasypie srebrnymi chwilami, mruga do ciebie czarem, sercem, łzami... zasieje nasionka w ogródku, kanciastym, zapisze rozdział, kolejny, dwunasty!... Raz zburzy w zwątpieniu, co podarowała, zebrała perełki, cierpliwie kochała... lecz także naprawi, sceruje, przytuli, gdy serce dostrzeże pęknięte przez bóle! Bo przyjaźń ma twarze jak posągi greckie, (w tych oczach uczucia, rzeźbione, są wieczne!) zachwyca mądrością, zapomnieć nie może, że zagubiłeś perełkę gdzieś w drodze... Poczeka, pomyśli, i rękę znów poda, choć w sercu jest zamieć i nie ta...pogoda, bo Przyjaźń jest większa nawet od miłości! Magię swą ukryła w czynie, pieśni, w złości...

wiersz o kobietach

Dla mężczyzn wieczny znak zapytania Choć wizualnie i sercu dobrze znana Przez umysł w pełni nieprzebrana Tylko dzięki urodzie dostrzegana Na jawie i w snach wychwalana Może i doceniona, ale czy zrozumiana? To anioł, nie kobieta- mówią czasem o niej Jaka zaradna i pracowita, kochana Nie taka doskonała, bo bez skrzydeł Lecz wdzięku więcej jej nie trzeba Dobrocią i czułością po brzegi wypełniona Jako matka, żona... w rodzinie niezastąpiona Czasem kusicielka i diablica czarująca Która spojrzeniem swym zniewala Na łopatki męskość obala Zalotnym mrugnięciem powiek Niewinnym uśmiechem I już słabną serca w niewolę wzięte Jest delikatna, opiekuńcza, kochająca Potrafi być też twarda, zacięta... Sprawdza się w każdej życiowej roli Choć życie co dzień ciężaru dokłada Nie pytając- Czy sobie z tym poradzi...

wiersz o kobietach

Wielu kreśliło słowem piękno kobiecego ciała. czyż można je oddać opisem? Nie można nawet gdybyś chciała. Możesz pisać kwiatem nieba, ziemskich rozkoszy snuć blasku nić - czerpać ze zdroju boskiego natchnienia albo wszystkich liryk gwiazdą być. Nie oddasz boskiego kształtu ciała, nie naszkicujesz smaku pełnych ust, nie przyrównasz tęczy do ciepła uda, powabu piersi nie wyrzeźbi nikt. I jeszcze oczu blask co w głębię bohaterów porywa i poetom sławę ściele w natchnieniu koloru zieleni Nad nimi włosów wiatr wiosnę gromi. Aksamitem skórę czuć a dłonie dokonują cudów. Palce zgrabne posążkami brązu wabią codzienne mężczyzn wyobrażenie o idealnej kobiecie. Nikt na świecie wierszem nie odda pożądania kobiecego ciała. Bóg postawił tamę dla swojego dzieła pióro jej nie przebije - próżna poeto nadzieja.
Piekielny żar... rozbudzany dotykiem Twoich dłoni. Osobliwie rozpala wargi, nacieka słodkim smakiem w głąb ust. Rozpala lawą namiętności stęsknione pocałunków ciało. Otula pieszczotą zmysły, jak liść drżąc nieśmiało. W poryw wiatru zamienia, uśpione pragnienia, zalewa strumieniem rozkoszy rozpaloną do czerwoności pierś. Ogrom pożądania wkroczy świadomie by żar pragnienia uwolnić. Nasycać się grzesznie Twoimi ustami, kąsając delikatnie erotyzmem. Zapraszając do raju... który od dawna stworzony jest dla Ciebie...
Objął ją czule Przycisnął do piersi Wnet oddech stawał się coraz głębszy Serce zaczęło bić nie spokojnie, Dreszcz objął ciało pływając swobodnie W oczach znienacka żar się pojawił, Uczucie rozkoszy natychmiast rozpalił I tak oboje pływali w objęciach On był zdumiony Ona wniebowzięta.... Wnet zaczął jej usta namiętnie całować Pieścić rozkosznie, po szyi wędrować Ziemia zadrżała... tuż, tuż pod nimi Podobno w górach spadły lawiny A on ją mocno wciąż obejmował i ciało... Aż... jak delikatnie calutkie całował Szeptał do ucha: Chcę dotrzeć miła Tam dokąd żaden zmysł nie sięga, Gdzie wrażliwość Twoja skrzętnie ukryta Niczym na wieki zamknięta księga...
Bo gdzieś głęboko, na serca dnie, Ukryłaś się kiedyś na zawsze, I choć jak ptak do lotu wciąż rwiesz, W snach słyszysz jak dusza ma płacze. Trudno się wymknąć, by zmienić los. Odszukać marzenia znieść smutki . Ciepłe spojrzenie i czuły głos, W pamięci nie łatwo jest ukryć. Tak się uśmiechasz i tylko łza Gorąca wypływa powoli, Stęsknione serce tak będzie łkać, Zapomnieć nie zdoła, gdy boli. W kąciku ukryty usłysz mój szept, Przez chwilę niech śmieją się oczy, I może łatwiej będzie ból znieść, Gdy los kiedyś serca połączy.
Cicho serce, nie krzycz już więcej Cicho serce, nie łkaj więcej. Wiem, że boli, dławi i dusi. Uspokój się już, proszę Pełne goryczy nieszczęść jest życie, przecież dobrze wiesz. Nie krzycz już serce, proszę Łzy osusz pozostałą kruszyną miłości, światełkiem nadziei, co w dali świeci. Kiedyś posmakujesz jeszcze szczerej radości i będzie uczta dusz, a teraz Cicho serce, nie krwaw już, proszę daj o sobie zapomnieć to boli. nie dźwigaj kamienia smutku, żalu ciężar wyrzuć z siebie, idź precz draniu. Serce, czy każdy ciebie ma, czuje dogłębnie życie jak ja. Czy można cię uśpić bezdusznie, pieniądzem, władzą omamić... Serce, choć bolisz cieszę się że mam.
Boże, dałeś mi życie, Dałeś mi oczy bym patrzył na Twój świat, Dałeś mi dłonie bym go czuł całym sobą, Otrzymałem również serce by kochać, Starałem się żyć jak najlepiej, Coraz to bardziej osiągając swoje cele, Idąc wyżej uczyłem się tego co jest koło mnie, Co dzień przecierałem oczy i widziałem Twoje dzieło, Starałem się brać godnie to co mi przynosiłeś o świcie, Kilka razy moje serce zabijało mocniej, Lecz to były tylko chwilowe uniesienia, Aż pewnego mroźnego zimowego dnia, Obdarowałeś mnie przepiękną niewiastą, Samoistnie robiłem rzeczy których nigdy bym nie zrobił, Chciało mi się tańczyć, śpiewać, żyć... Lecz nadszedł dzień gdy odebrałeś mi to, Teraz tylko łza tańczy mi na policzku, Potrafię pisać teraz tylko smutne wiersze, Żyć, żyć mi już się nie chce, Było tak pięknie, czułem niebiański smak miłości, A teraz gorycz i nienawiść od całego świata, Straciłem wiarę, nadzieje, miłość, Tak jak dałeś mi szczęście, tak je odebrałeś, Wiec proszę Cię Odbierz mi i życie które ofiarowałeś, Ponieważ już nie chcę żyć, jeżeli nie mogę Nie mogę na nią spojrzeć, przytulić, pocałować, Nie potrafię mieć ją tylko w myślach, Pragnę ją czuć przy mnie, kochać ją i szanować, Być podporą, powodem jej uśmiechu, Łzą szczęścia i nutką nadziei, Odebrałeś mi to więc i odbierz życie, Nie widzę sensu po co miałbym je zatrzymać, Gdy tego co kocham, nie mam już...